Weekend 06-08.03.2015

Dziś napiszę o moim weekendzie. W ten weekend byłem na pierwszym z trzech zjazdu kursu przewodnikowskiego, który odbył się w Grzybinach. Ma on przygotować do bycia przewodnikiem-pierwszego stopnia instruktorskiego w ZHP. Krótko mówiąc uczymy się tam jak pracować w systemie małych grup, jak korzystać ze statutu ZHP, jak być dobrym liderem, jaki ma być lider-instruktor idealny, jakie cechy powinien posiadać aby nim być. Mieliśmy również zajęcia o komunikacji werbalnej i nie werbalnej z elementami psychologi. Poznaliśmy jak czytać z mowy ciała i mimiki twarzy i wykorzystać to aby wiedzieć w jaki sposób się do danej osoby odezwać. Grupa liczyła 12 osób. Do każdego zadania byliśmy drogą losową dzieleni na 3 zespoły. Podczas pracy w grupach jak i w czasie gdy podzieleni nie byliśmy, bacznie obserwowały nas oczy instruktorów. Jest to ważne, ponieważ to oni mają nam wystawić dokument potwierdzający ukończenie kursu i muszą być pewni, że postąpili właściwie. Zajęcia prowadzone były w przyjemny sposób, dzięki któremu łatwo było nam przyswoić wiedzę. Teraz napiszę o moich odczuciach. Na początku bałem się, że to będzie tak jak w szkole-my, biurko i nauczyciel. Było zupełnie inaczej, panowała przyjemna atmosfera sympatii. Czuję, że wyniosłem i wyniosę z tego kursu bardzo dużo choć byłem dopiero na pierwszym zjeździe. Nawet moja dziewczyna Jola choć wyrażała wielkie objawy, zobaczyła, że niepotrzebnie się bała i na dobre brała udział we wszystkich zajęciach. W pokoju spało nas 7 osób, wszyscy mniej lub bardziej się znaliśmy więc było śmiesznie i fajnie. Część spała na kanadyjkach a część na łóżkach. Kanadyjka to takie składane, drewniane łóżko, które jest bardzo wygodne. Ale hitem były dla mnie toalety i prysznice. Otóż spaliśmy na piętrze gdzie praktycznie wszystkie okna były oknami dachowymi. W toalecie mającej dwie kabiny wyposażone w sedesy z półkami (które ja nazywam kibelkami "zobacz co narobiłeś") było okno dachowe pod którym była ścianka oddzielająca kabiny. W dzień nie było problemu. Komicznie i niezręcznie robiło się gdy na zewnątrz zapadał zmrok. Otóż stojąc w jednej kabinie, załatwiając swoją potrzebę, patrząc w górę, w oknie dachowym widzieliśmy wnętrze kabiny obok! A co za tym idzie i osobę w niej przebywającą :D Wnętrze po prostu się odbijało w oknie dachowym. Normalnym było podczas wchodzenia do toalety umawianie się na nie patrzenie do góry. W prysznicach było tak samo :D . Z tym, że jak ktoś był kumaty to udało mu się te feralne okno zaparować. Ten wyjazd był bardzo uczący, pełen śmieszków i buziów w tenczu :D . Podsumowując bardzo mi się podobało i czekam na następny zjazd, który będzie za dwa tygodnie. Tylko spaliśmy trochę mało bo przecież nie pojechałem tam spać. Ale niewyspanie daje o sobie znać jeszcze dziś. Do następnego moi wierni i sezonowi czytelnicy, do następnego posta. Dajcie o sobie znać w komentarzach a ja chętnie wam odpiszę.

Komentarze

  1. bedzie z ciebie instruktor Damianie

    OdpowiedzUsuń
  2. buzie widze w tym blogu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha! Dwie i z rumieńcem na policzkach ;)

      Usuń
    2. Rumieńce były jak sie nie wiedziało, że obok siedzi dziewczyna a popatrzyło się w górę :D Ale widziało się tylko grzbiet osoby siedzącej ;)

      Usuń

Prześlij komentarz